Choroba jawi się nam jako niepożądany stan, w wyniku którego doświadczamy wyłącznie strat. Katar, gorączka czy ból mięśni powodują, że w codzienne czynności nie angażujemy się z pełną sprawnością. Zazwyczaj obniżamy wtedy jakość wykonywanych obowiązków, osiągamy słabsze wyniki w pracy, a przyjemności nie sprawiają nam oczekiwanej satysfakcji. Im cięższa choroba tym jej symptomy bardziej nas ograniczają, wzmagając lęk i frustrację. I tak choroby układu oddechowego i krwionośnego powodują słabsze dotlenienie organizmu oraz obniżają zdolność do wysiłku. Choroby związane z układem hormonalnym zaburzają funkcjonowanie głównych organów naszego ciała. Złamania przekładają się bezpośrednio na ograniczenia ruchowe a choroby dotyczące układu nerwowego potrafią uniemożliwić harmonijne funkcjonowanie w społeczeństwie. Jednak dlaczego tak naprawdę chorujemy?
Zwyczaje choroby
Choroba wydaje się przychodzić w najbardziej nieoczekiwanych momentach. Potrafi pojawiać się zarówno bezzasadnie, jak i w sytuacji, gdy istnieje oczywisty związek przyczynowo-skutkowy. Ale zaskakuje nas nie tyko czas jej przyjścia. Choroba „wybiera” swoje ofiary bardzo niesprawiedliwie. Młodą, zdrową, nigdy niepalącą osobę obarcza niewydolnością płuc, podczas gdy wieloletni palacz uniknie konsekwencji swojego nałogu. Nowotwory dotykają zarówno tych, którzy nie dbają o siebie jak i tych, którzy mocno w swoje zdrowie inwestują. Młodzi ludzie zapadają na choroby przewlekłe, kiedy osoby starsze nie doświadczają w tym zakresie żadnych dolegliwości. Niezliczona ilość chorób i dysfunkcji dotyczyć może tak wielu narządów i układów, ile znanych jest fizjologii człowieka. W tym rozumieniu każdy z nas może zachorować na dowolną chorobę, a jednak poszczególne z nich, w nie zawsze zrozumiały dla nas sposób, dotykają tylko „wybranych”.
Nie rozumiemy mechanizmu w jaki choroba dotyka człowieka. Tłumaczymy go predyspozycjami genetycznymi, nadaktywnością wirusów i bakterii, niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi, małą ilością ruchu, niewłaściwym sposobem odżywiania czy nałogiem. A jednak wymienione przyczyny nie wyjaśniają, w jaki sposób te same uwarunkowania przekładające się na różne choroby, u wielu osób nie powodują żadnych dolegliwości. W istocie jesteśmy mocno zdezorientowani w ocenie jakim mechanizmem kieruje się choroba i kto jest na nią najbardziej narażony. Przypuszczać by można, że stosuje się ona do innych wytycznych, niż powszechnie znane.
Nie od dziś wiadomym jest, że stres znacząco obniża odporność, w konsekwencji wywołując chorobę. Nie do końca jest jednak dla nas oczywiste, że stres to również dźwigane dylematy, sprzeczności i konflikty dla których od lat nie znajdujemy rozwiązania. One również, choć zepchnięte do głębszych struktur naszej psychiki, przekładają się na choroby. W codziennym życiu tylko teoretycznie o nich zapominamy. Przeżyte traumy, upokorzenia, przemocowe relacje, niespełnione oczekiwania i krzywdy są wciąż żywe, objawiając się po czasie pod postacią zupełnie nieadekwatnych reakcji, jak na przykład nieoczekiwanego poczucia odrzucenia, gdy obecna sytuacja z odrzuceniem nie ma nic wspólnego, czy nieuzasadnionego poczucia wstydu, kiedy w danej chwili powód, dla którego można by się wstydzić, nie istnieje. Nierozwiązane od lat wewnętrzne konflikty zostaną w końcu przeniesione na ciało i objawią się w postaci choroby. Ta więc przychodzi …
Choroba wybiera
Choroba wybiera. Przychodzi do „wybranych” i szepce „Spójrz na mnie. Proszę, uzdrów to, co sobą oznaczam i symbolizuję. Proszę, ulecz winę, nienawiść do siebie i ograniczające formy myślowe. Proszę, wznieś się na odpowiedni poziom, by mnie pokochać, tak abym została wyleczona. Choroba (…) jest jak natrętny insekt, który daje nam do zrozumienia, że czegoś brakuje i trzeba zwrócić na to uwagę” (David R. Hawkins).
Tylko po co to robi? Jaki cel jej przyświeca? Czego chory ma się dzięki niej nauczyć i czy cel jej pojawienia się jest taki sam dla nas wszystkich, czy też inny dla każdego z osobna?
Cel jest jeden. Choroba zatrzymuje nas i zmienia priorytety. Kiedy przychodzi, przestajemy skupiać się na rzeczach mało istotnych a nasze uczucia i emocje stają się ważne. W zależności od jej nasilenia, choroba mocniej lub słabiej kieruje nas w stronę duchowego rozwoju. Świat dotychczas pojmowany w kontekście zdobywania dóbr materialnych traci na znaczeniu na rzecz świata, w którym ważne są relacje, poszanowanie i wzajemność. Ale to dopiero początek. Zmieniając sposób pojmowania rzeczywistości, choroba domaga się przyjrzenia się własnemu wnętrzu. Pytanie o to kim jestem nabiera innego znaczenia, bowiem choroba odmienia rolę w której pojmowaliśmy się dotychczas. Z urzędnika, nauczyciela, przedsiębiorcy stajemy się „osobą chorą”. Nasz dotychczasowy status społeczny traci na znaczeniu.
Choroba jest jednak zaledwie stanem w którym się znajdujemy. Zabierając mam dotychczasową tożsamość, wymusza odnalezienie nowej. Osoba chora stawia więc pytania dotyczące siebie. Pyta o cel swojej ziemskiej wędrówki i przeznaczenia. Im cięższy przebieg choroby i więcej rozczarowań na drodze do jej pokonania, tym silniej szuka człowiek duchowości, która może go z jej sideł wydobyć. I choć nie zawsze tak się dzieje, często rozpoczyna on drogę rozwoju, na której coraz wyraźniej rozumie siebie jako osobę nie tylko cielesną, ale i duchową. Poprzez poszerzanie świadomości dostrzega konsekwencje swoich działań, w tym również tych, doświadczanych w postaci choroby. Ta zaś z czasem zamiast przekleństwa jawi się jako nauczyciel, który z cierpliwością zwraca nas ku rozwiązaniom.
Fot.: www.pixabay.com